Koty za płoty.... kolejny krok :)
Dzien minał pracowicie a raczej zabieganie .... Od rana nerwówka ja tu wszystko załatwiam potrzebne do budowy a główny prowodyr całego zamieszania zakupił sobie segregator i ładnie powpinał wszystkie dokumenty:) Szkoda ,że przed wpięciem ich nie przeczytał ja mam nerwówkę ,że musimy jechać do energetyki podpisać umowę a umowa włożona w koszulkę spokojnie czeka w segregatorze.....ehhh faceci!!!!
Uspokoiła mnie wizyta u Pani Magdy , która będzie nam robiła adaptację projektu :) Niestety szkody górnicze jak się spodziewałam podwyższą koszt adaptacji :/ Na 19.00 spotkanie z naszym głównym budowniczym , który dzwonił ,że ma już dla nas wycenę :D micha cieszy tylko nie wiem czy ze strachu przed kwotą jaką usłyszę czy dlatego ,że coś się dzieje !?!
Dla chwili relaksu zabrałam rodzinkę na pyszne lody i fryzjera :) Nawet synek został potraktowany nożyczkami i wyglądą już jak rasowy chłopiec a nie jak dziewczynka w lokach :)
ŁOOOO matko!!!! 199 tys. :( niby to nie dużo ale kwota padła.... stan surowy z dachem i oknami dachowymi.... czarna dziura w głowie ...czas na sen jutro będę się martwiła co dalej :)